Polska XXI Polska XXI
536
BLOG

Janusz Radziejowski, "Ochrona klimatu a sprawa polska"

Polska XXI Polska XXI Rozmaitości Obserwuj notkę 1

 


W pierwszej połowie grudnia ub. r. odbyły się dwa bardzo ważne wydarzenia, poświęcone zapobieżeniu ocieplaniu klimatu naszej planety. Pierwsze, to XIV Konferencja Stron Ramowej Konwencji Klimatycznej ONZ w Poznaniu. Drugie – to Rada Europejska poświęcona tzw. pakietowi klimatycznemu, czyli de facto zatwierdzeniu nowej polityki UE w zakresie ochrony klimatu, poprzez ograniczenie emisji gazów cieplarnianych towarzyszącej wytwarzaniu energii. Wydaje mi się, że w polityce polskiej zbyt mało miejsca poświęca się konsekwencjom ustaleń obu gremiów dla przyszłości naszego kraju.

 

Działania ONZ na rzecz ochrony klimatu i ich realizacja w Polsce

Pozostawmy specjalistom, czy obserwowane obecnie zmiany globalnego klimatu, wyrażające się wzrostem zawartości dwutlenku węgla i innych tzw. gazów cieplarnianych w atmosferze, wzrostem temperatury, różnymi nadzwyczajnymi zjawiskami jak susze, czy gwałtowne burze są wywołane przez człowieka czy też mają charakter naturalny. Istotne jest to, że w konsekwencji tego stanu rzeczy społeczność międzynarodowa podjęła polityczną decyzje, że ludzkość winna, nie żałując środków, spróbować zapobiec temu problemowi. Międzynarodowych polityków dzieli tylko jedna kwestia, kto będzie za to płacić. W trakcie poszczególnych Konferencji Klimatycznych ONZ problem ten wyraźnie dzielił kraje rozwinięte (kraje OECD i tak zwane, wg. nomenklatury oenzetowskiej „kraje o gospodarce przejściowej” – do których zaliczano także Polskę) i kraje rozwijające się, reprezentowane na forum ONZ przez tzw. „Grupę 77+ Chiny”. Przy czym termin „płacić” dotyczy zarówno różnych specjalnych funduszy, mających wspierać wdrażania konwencji klimatycznej w krajach uboższych, jak i ponoszenia kosztów obniżania emisji gazów cieplarnianych, poprzez ograniczenie produkcji energii lub też gruntowną modernizację sposobów jej wytwarzania. Dotychczas sprawa była prosta. Obowiązujący do 2012 roku Protokół z Kioto do Ramowej Konwencji, zakładał, że to kraje rozwinięte mają ponosić koszty redukcji gazów cieplarnianych. W ostatnich latach okazało się jednak, że rozkwit gospodarek krajów zaliczanych do „rozwijających się” nabrał takiego tempa, że bez ich udziału w redukcji emisji trudno marzyć o istotnym ograniczeniu ilości gazów cieplarnianych w atmosferze, a nawet zmniejszenia tempa przyrostu tych gazów. W międzyczasie Chiny stały się światowym liderem jeśli chodzi o emisję tych gazów do atmosfery, a Indie niedługo dościgną drugie w tej „konkurencji” Stany Zjednoczone. Problemem, przed którym stanęli obecnie sygnatariusze Konwencji Klimatycznej, to jak przekonać kraje rozwijające się do idei ograniczenia emisji. W trakcie XIV Konferencji Stron Konwencji w Poznaniu odnotowano w tym zakresie niewielki postęp. Oprócz ogólnych deklaracji dalszej współpracy, ustanowiono niewielki fundusz mający wspierać starania krajów najuboższych w zakresie walki z kryzysem klimatycznym (tzw. Fundusz Adaptacyjny). W przyszłym roku odbędzie się w Kopenhadze XV Konferencja, na której powinny być podjęte ostateczne decyzje dotyczące zobowiązań w zakresie ograniczenie emisji gazów cieplarnianych. Jak się wydaje, trudno będzie uzyskać konsensus w tej sprawie, bez znaczącego transferu najnowszych technologii i środków finansowych do krajów rozwijających się. Niezbędne będą także olbrzymie inwestycje w modernizację przemysłu, transportu, energetyki w krajach najbardziej rozwiniętych, bo trudno sobie wyobrazić, że któreś państwo dobrowolnie ograniczy rozwój swej gospodarki, by zmniejszyć zapotrzebowanie na energię, a w konsekwencji ograniczyć emisję zanieczyszczeń.

Polska, jeśli chodzi o realizację Protokołu z Kioto i redukcję emisji gazów cieplarnianych, znajduje się w bardzo dobrej sytuacji. W ciągu 15 lat udało nam się zredukować emisję blisko 5 razy więcej niż nałożony na nas obowiązek (uzyskano 30% wobec 6% obowiązkowej redukcji), przy prawie dwukrotnym wzroście PNB. Daje to nam prawo do sprzedaży nadwyżek krajom, które potrzebują więcej praw do emisji niż przyznano w Protokole. Wg optymistycznych obliczeń Polska zarobić może w ten sposób w ciągu kilku najbliższych lat ok. 1 mld $. Zauważyć tu należy, że większość krajów rozwiniętych nie wywiązało się jak na razie ze swoich zobowiązań wynikających z Protokołu z Kioto lub też zrealizowały je w niewielkim zakresie.

Program działań klimatycznych Unii

Bardziej skomplikowaną sytuację mamy, jeśli chodzi o ambitny pakiet klimatyczny UE. Wg. projektu przygotowanego przez Komisję Europejską do 2020, kraje Unii mają ograniczyć o 20% emisje gazów cieplarnianych w stosunku do 2005 roku, zmniejszyć zapotrzebowanie na energię o 20% (czyli zwiększyć efektywność energetyczną) oraz doprowadzić do tego, by 20% energii pochodziło z tzw. źródeł odnawialnych. Realizacja takich założeń może okazać się dla Polski bardzo trudna. Chodzi o to, że głównym źródłem tzw. energii pierwotnej w naszym kraju jest węgiel (zarówno kamienny, jak i brunatny), który cechuje się szczególnie wysokimi emisjami dwutlenku węgla. W większości krajów zwłaszcza „starej Unii” dużą rolę w zakresie produkcji energii ogrywają bardziej przyjazne klimatowi źródła jak gaz, ropa naftowa, energia wodna, atomowa, inne odnawialne źródła energii. Z drugiej strony nasza infrastruktura energetyczna i przemysłowa jest ciągle przestarzała, co ogranicza efektywność energetyczną naszej gospodarki w stosunku do większości krajów zjednoczonej Europy. Wprowadzenie, więc w życie propozycji Komisji Europejskiej oznaczałoby olbrzymie koszty dla naszego kraju i groziłoby znacznym wzrostem cen energii oraz, w konsekwencji, przynajmniej przez kilkanaście lat, ograniczeniem konkurencyjności naszej gospodarki. Dlatego też w ostateczne negocjacje dotyczące pakietu klimatycznego zaangażowały się najwyższe czynniki naszego kraju. Negocjacje z udziałem Premiera prowadzone były, nie tylko w Brukseli, ale także przy innych okazjach, jak np. w Gdańsku z okazji rocznicy przyznania Nagrody Nobla Lechowi Wałęsie.

Głównym problemem przed którym stała Polska była perspektywa objęcia naszych elektrowni od 2013 roku ogólnoeuropejskim system handlu całości uprawnień do emitowania gazów cieplarnianych (dotychczas systemy takie funkcjonują w obrębie poszczególnych krajów członkowskich w oparciu o limity przyznane przez UE), co jak szacowano mogłoby podnieść ceny naszej energii nawet o 90%. Polskim negocjatorom udało się zmienić zasady handlu emisjami tak, by w przypadku krajów o energetyce opartej o węgiel w prowadzić w latach 2013 – 2019 okres przejściowy w trakcie którego, w pierwszym etapie, nasze elektrownie 70% praw do emisji uzyskiwałyby wg starych zasad.

Z pewnością taki rezultat ogranicza „szok gospodarczy”, który groziłby naszemu krajowi w wyniku podwyżek cen energii. Musimy jednak już w tej chwili poważnie zastanowić się nad przyszłością energetyczną Polski w aspekcie ekologicznym.

Ochrona klimatu a przyszłość energetyczna Polski

Działania na rzecz ograniczenia emisji gazów cieplarnianych do atmosfery, nawet jeśli pominiemy aspekt klimatyczny mogą mieć duże znaczenie dla poprawy stanu jakości powietrza atmosferycznego w naszym kraju oraz ograniczenia zużycia naszych zasobów energetycznych (głownie węgla) poprzez ich lepsze, bardziej efektywne wykorzystanie. Już tylko te dwa aspekty relacji ochrona środowiska – energetyka są na tyle ważne, by warto nimi się zainteresować przy okazji planowania naszej strategii rozwoju na przyszłość. Oczywiście, jako członek UE i ONZ, jesteśmy także politycznie zobligowani do realizacji międzynarodowych działań w zakresie ochrony klimatu.

Jest rzeczą bardzo istotną, by Polska posiadała długoletnią strategię w tym zakresie, która byłaby realizowana niezależnie od tego kto będzie rządził w ciągu następnych 15 – 20 lat. Taka strategia musi uwzględniać przede wszystkim nasze narodowe interesy gospodarcze, a także konieczność dbania o jakość środowiska w Polsce. Musi być wolna także od demagogicznych, jak i lobbystycznych obciążeń. W skrócie, nie możemy się dać uwieść zarówno hasłom, że przyszłość nasza leży w energiach odnawialnych, jak i takim, którzy twierdzą, iż Polska stała, stoi i będzie stała tylko na węglu. Nie ma cudownych rozwiązań i na pewno nie jesteśmy w stanie zapewnić większości naszych potrzeb energetycznych przez same oszczędności czy też wykorzystanie energii geotermalnej lub też wiatrowej. Niezbędne oszczędności poprzez np. poprawę efektywności termicznej naszych budynków, czy też zmiany technologiczne skutkujące efektywniejszym wykorzystaniem energii, modernizacja linii przesyłowych itp. mogą dać około 15% oszczędności w stosunku do obecnych potrzeb. Jeśli chodzi o energetykę ze źródeł odnawialnych to warto zauważyć, że nie jest prawdą, iż ma ona tylko same plusy i nie szkodzi środowisku. Energetyka oparta na biomasie, a zwłaszcza na tzw. uprawach roślin energetycznych prowadzi m. in. do powstawania monokultur ekologicznych ograniczenia różnorodności biologicznej oraz zakłócenia stosunków wodnych. Pamiętać należy, że wg danych ONZ z wiosny 2008 roku, moda na produkcję biopaliw z roślin przyczyniła się do zmniejszenia podaży zbóż na rynkach światowych i ograniczeń w dostępie do taniej żywności w krajach najuboższych. Z kolei popularyzowana w Polsce przez niektóre środowiska naukowe geotermia jest bardzo droga i nieefektywna. Jak wynika z istniejących danych spośród trzech funkcjonujących w Polsce geotermii – Pyrzowice k/Szczecina, Podhale, Mszczonów – tylko ta ostatnia dostarcza energię cieplną w cenach na granicach konkurencyjności z klasyczną energetyką cieplną. Energetyka wiatrowa jest bardzo droga (wg specjalistycznych opracowań jest to najdroższe źródło energii). Stanowi też poważny problem środowiskowy: mierzące sto i więcej metrów turbiny stanowią dysonans krajobrazowy, nowsze opracowania zwracają uwagę na szereg innych problemów jak hałas i wibrację, fakt że farmy wiatrowe stanowią niebezpieczne bariery dla migrującego ptactwa, przyczyniają się do śmierci nietoperzy, powodują pewne zmiany mikroklimatyczne. Pamiętać należy, że za rozwojem tego typu energetyki stoi potężne lobby producentów turbin wiatrowych, które rozwijało swą produkcję przez wiele lat, korzystając z faktu dotowania energetyki wiatrowej przez niektóre z państw. Poza tym, efektywność tego rodzaju energetyki jest w największym stopniu uzależniona od warunków przyrodniczych, czyli siły i częstotliwości występowania wiatrów. Inne źródła energii (np. słoneczna, energia wodna) mają w naszych warunkach znacznie mniejsze znaczenie.

O tych kosztach zewnętrznych energii ze źródeł odnawialnych zapominają często „zieloni” domagając się skrupulatnego liczenie konsekwencji środowiskowych dla energetyki klasycznej czy też atomowej.

Oczywiście powyższe nie oznacza, że winniśmy zrezygnować z energii ze źródeł odnawialnych. Mogą one mieć duże znaczenie lokalne, czy też uzupełniające. Np. jeśli chodzi o biomasę to spore uzupełnienie dla podstawowych źródeł energii w Polsce może odgrywać właściwe wykorzystanie drewna i jego odpadów, słomy itp. W Polsce mamy już spore doświadczenie w budowie odpowiednich siłowni przeznaczonej dla małej energetyki komunalnej. Sporą rolę mogą odgrywać także biogazownie na odpady rolnicze i komunalne.

Możemy także dalej rozwijać małą energetykę wodną, co może mieć także pozytywny wpływ, poprzez budowę licznych małych zbiorników wodnych, na kształtowanie gospodarki wodnej w naszym kraju i lepsze wykorzystanie stosunkowo niewielkich zasobów wodnych Polski. Wg specjalistów, w opisany wyżej sposób możemy zaspokoić do 3-4% naszych potrzeb energetycznych Polski w latach 2020 – 2025, szacując koszty jej pozyskania na około 0,06 €/kWh. Z kolei warunki meteorologiczne naszego kraju pozwalają na produkcję energii wiatrowej, która pozwoliłaby na zaspokojenie ok. 5-6% naszych potrzeb, jednak w cenie ok. 0,14 €/kWh. Pozostałe nasze potrzeby musi pokryć energetyka cieplna. I tu powstaje problem, czy będzie to tylko energetyka węglowa, czy też uzupełnimy ją energetyką jądrową. Pamiętać należy, że nasze elektrownie węglowe wymagać będą gruntownej modernizacji, by dostosować się do odpowiednich dyrektyw unijnych na temat energetyki cieplnej, a także wprowadzić nowe rozwiązania, które mogą być narzucone w ramach pakietu energetycznego. Należeć do nich może tzw. sekwestracja dwutlenku węgla, czyli magazynowanie go w podziemnych strukturach geologicznych. W Polsce istnieją także pomysły uruchomienia gazyfikacji węgla. To wszystko, plus wspomniany obowiązek zakupu coraz większej części uprawnień do emisji dwutlenku węgla będzie rzutowało na cenę energii pochodzącej z węgla, której koszt ocenia się na około 0,07€/kWh.

Opisane powyżej działania, nie pozwolą nam na realizację celów w zakresie ograniczenia o 20% emisji dwutlenku węgla do roku 2020. Dlatego już w ciągu kilku następnych lat musimy podjąć decyzję o rozwoju energetyki jądrowej w naszym kraju. Przemawiają za tym takie argumenty, że jest to energetyka, która może być w ciągu kilkunastu lat rozwijana na dużą skalę – nawet do 15% naszych potrzeb, praktycznie elektrownie atomowe nie emitują dwutlenku węgla oraz że jest to zdecydowanie najtańszy sposób pozyskiwania energii, ponieważ szacowany koszt wytwarzania 1 kWh wyniósłby ok. 4 eurocentów. Przypomnieć tu też należy, że obecne rozwiązania techniczne używane w energetyce jądrowej nie mają nic wspólnego z tymi, które zastosowano w Czarnobylu.

Tak się składa, że energią atomową zainteresował się już rząd PiS – u, inwestując w litewską elektrownię w Ignalinie, a obecnie, po przygodach z pakietem klimatycznym UE, Premier Tusk zadeklarował zainteresowanie budową takich elektrowni w Polsce. Moim zdaniem wszystkie odpowiedzialne siły polityczne winny w imię zabezpieczenia naszych interesów energetycznych w przyszłości zawrzeć sojusz rozsądku wokół takiego wieloletniego projektu. Sprawa ta wymagać będzie „pokoju politycznego”, gdyż w grę wchodzi zarówno przekonanie społeczeństwa do energetyki jądrowej, a także przeciwstawienie się demagogom protestującym na kominach, jak i sprytnym graczom, którzy swe interesy biznesowe kryć będą pod troską o bezpieczeństwo ekologiczne Polski, jednocześnie lobbując na rzecz popieranych przez siebie rozwiązań zarówno w zakresie energetyki klasycznej, jak i kosztownych inwestycji w „energetykę odnawialną”. Spokoju i rozwagi wymagać będzie także wybór odpowiednich technologii, inwestorów, którzy zechcą inwestować w naszą energetykę, a także opracowanie odpowiednich systemów neutralizacji odpadów paliwowych i wzmocnienie państwowych służb kontrolnych.

Przy okazji sporów o pakiet klimatyczny UE, część środków masowego przekazu sugerowało, że tak naprawdę Prezydent Sarkozy, w którego kraju blisko 80% energii elektrycznej pochodzi z siłowni atomowych, chce naszej zgody na to, by francuskie firmy budowały u nas elektrownie atomową za unijne pieniądze. Być może to prawda, ale zanim zaczniemy się oburzać, pamiętajmy, że średni koszt produkcji energii we Francji wynosi 3,5 eurocenta, czyli ponad dwukrotnie mniej niż w Polsce. I o tej relacji warto pamiętać.

Janusz Radziejowski - dr nauk geograficznych, specjalista w zakresie ochrony środowiska i gospodarki przestrzennej, W latach 1997-2001 wiceminister środowiska, członek Komitetu Negocjacyjnego ds. Członkostwa RP w UE. Członek Stowarzyszenia „Mazowsze XXI”

Polska XXI
O mnie Polska XXI

Polska XXI to ruch obywatelski założony przez Rafała Dutkiewicza, Rafała Matyję, Jarosława Sellina i Kazimierza M. Ujazdowskiego. Zapraszamy wszystkich zainteresowanych debatą publiczną wolną od egoizmu i złych skutków marketingu politycznego oraz pracami programowymi służącymi zasadniczej reformie ustrojowej państwa i stworzeniu rozwiązań odpowiadających na współczesne wyzwania polityki polskiej. Kontakt z redakcją: redakcja@polskaxxi.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości